Drogie dzieci moje! Opowiem wam bajkę. Bajka będzie niecodziennej poświaty, Więc... Chodziłem po ziemii, Widziałem Światy: Pierwsza kraina była zielona, Krzewem wszelakim przepełniona, Rzeki czyste, płynące, Temperatury zachęcające, Drzewa ogromne, a pod ich koronami Ujrzałem ludzi chroniących się przed słońca promieniami. Ludzie opaleni, silni i otyli. Leżeli pod drzewem, Nawet mnie nie zauważyli. Witam się z nimi, A oni z wzajemnością Obdarowali mnie różną roślinnością, Napoju zalali I z radością pozdrawiali. Spytałem się ich o schronienie, By przespać się w łóżku porządnym Oni patrzali się na mnie, jakobym miał jakie schorzenie! Wiecie, dzieci? Mieliśmy zgoła odmienne korzenie - Oni o łóżkach nie słyszeli za dużo. Mówią: Pod drzewem zaśnij podróżniku, Drzew Ci u nas bez liku! Rozłożony na ziemi zielonej, Wpatruję się w gwiazdy. Nagle! Słyszę szelest I widzę paszczę! Wielkie stworzenie, do tygrysa podobne, Tylko bardziej... ogromne! Wparowało pod drzewo ludu zielonego I zjadło tam człowieka jakowego! Ja w krzyk i w paranoję, Budzę ludzi, wrzeszcząc mą niedole. Zabiło! Zabrało! Ludzie zieloni patrzą się na mnie krzywo. Po cóż ze snu nas wybudzasz? Panie podróżniku... to potwarz! Ja no to - człowieka zabiło! Patrzą się na zbrodni miejsce i z tropu ich zbiło. Wolne! Ha, miejsca więcej mamy! Po bestii ani widu. Wstał jakiś zielony, Podszedł do łoża zmarłego, Położył się i zasnął. Nie było widać w nim smutku żadnego. Jak to? Nie czujecie bólu po stracie komrata waszego? Komrata? Patrzali się nie mnie Ci co nie spali. Nie ma go, A ty popsułeś naszego snu perymetry, Więc odejdź od nas i znajdź swoje metry! Odchodząc z rana od ludzi zielonych, Myślałem o nich jako o istotach upodlonych. W świecie tak żyżnym i bogatym w przestrzenie, Ludzi nie obchodziło kultury przyrodzenie. Religi nie mieli, Małżeństw nie uznawali, A trzy drzewa dalej Widziałem drzewo pod którym bestie spały. Trzy drzewa dalej! Pomyślałem wtedy, iż ludzie zieloni Byli jak krowy. Koniec bajki na dzień, już późno się robi. Do spania wam czasu cień. Bajka koszmaru nie przyrobi, Mam nadzieję. Co się dzieje? Patrzę na dzieci, One na mnie także, Głodnym wzrokiem gawiedzi. Jeszcze! Opowiedz nam jeszcze! Jutro. Jutro Wam poopowiadam - O cywilizacjach skrytokwiaty, O tym, jakie wspomnienia posiadam, O tym, że widziałem światy…
- Komentarze
- Nikt nic nie powiedział. Jeszcze...