Najgłupsze formalności w Polsce

Długość: 91min MP4 MP3 (43.5MB) RSS

Jakie formalności irytują cię w Polsce najbardziej? Słuchacze opowiadają o doświadczeniach ze studiami, dotacjami, bankami i innymi upierdliwościami życia. W Polsce i nie tylko.

Martin Lechowicz

Jest sprawa. Trzeba pogadać.

  • dino
    dino
    10 lat temu

    Jasne, że w polszczy pod Kielcami. Sam sprzedałem dziłkę budownalną w Pl i znam temat , ciągle wiszę za podatek od wzbogacenia (ta kuxwa).Apropos mam historię jak rejstrowałem samochód w PL z DE i mogę porównać do rejstracji w UK ale to temat na elaborat nie na koment.

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    I słusznie!
    Polak potrafi. Nawet bardzo dużo. Tylko się przestać mazgaić musi. I więcej głową, mniej emocjami.

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    A ten dom to w Polsce czy w UK?

  • dino
    dino
    10 lat temu

    Poznałem parę. Dzieliliśmy razem przez 3 lata kiltkę w UK. Ciężko pracowali, sporo nadgodzin.Mieli cel - własny dom. Często dzwonili do ojca, który załatwiał formalności, Firma wybudował im dom w sezonie wiosenno- letnim ubiegłego roku. Wspomogli się kredytem i wprowadzili . Chciałem im wysłać kartkę na świeta ale (jeszcze) od roku nie mają nadanego numeru domu.

  • Kaziq
    Kaziq
    10 lat temu

    W tym, że jak wysyłam paczkę, to też dostaję potwierdzenie, a nie muszę wpisywać w dwóch miejscach. Nie wspominając o innych firmach pocztowych czy kurierskich.

  • Kaziq
    Kaziq
    10 lat temu

    Druków samokopiujących PP używa już od dawna do paczek. Może do poleconych się nie opłaca.

  • Schudnij Grubasie
    Schudnij Grubasie
    10 lat temu

    No właśnie w tym rzecz. W Polsce najczęściej uważa się, że się nie da. Złe podejście na wejściu - zły produkt na wyjściu. Dokładając do tego "nie chce mi się", i mamy udaną katastrofę. Czasami trzeba trochę pozytywnego podejścia :)

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    O! Fakt. To było strasznie upierdliwe. Widzisz, jak to człowiek łatwo zapomina...

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    Da się? Da się.
    I mi właśnie o to chodzi - że się da.
    Nie da się tylko, jak się nie chce.

  • Schudnij Grubasie
    Schudnij Grubasie
    10 lat temu

    Witajcie.
    Nie zgodzę się co do elektronicznego systemu na uczelniach. Najwyraźniej Uniwersytet Śląski ma za przeproszeniem "z dupy" centrum informatyczne. Do niedawna byłem doktorantem na Uniwersytecie Gdańskim - jednocześnie byłem nauczycielem akademickim. Na UG funkcjonuje portal studenta i portal nauczyciela. Ja widzę swoich studentów, a oni widzą mnie jako nauczyciela. Nie ma żadnych papierów. Oceny wystawiam przez portal. Jedyną formalnością, która istnieje jest po mojej stronie. Muszę wydrukować formularz z ocenami, podpisać zgodność i zanieść do dziekanatu. Studenci nie mają indeksów ani kart ocen. Można? Można. Nie bronię uczelni (ogólnie pojmowanych), bo wiem, że na uczelniach jest wiele formalizmu, ale jak się chce to można.

    Co do największej formalności z mojej strony, to próbowałem się kiedyś zameldować na pobyt tymczasowy w akademiku. Wszystko wypełniłem, odstałem swoje... I nie dostałem meldunku, bo nie miałem książeczki wojskowej. Absurd w czystej postaci - książeczka wojskowa do meldunku. Zastanawiając się głębiej ma to niby sens, bo armia wie, gdzie mi się do d.. dobrać w razie "W".

    Ostatnia rzecz, o której chciałem napisać to elektroniczny podpis - czy jakoś tak. Podobno można założyć konto, gdzie załatwia się sprawy przez internet, typu wyrobienie dowodu osobistego. Nie wiem jak to dokładnie działa, ale jest...

    Wydaje mi się, że nie można tylko narzekać. Żyjemy w specyficznej rzeczywistości, ale powoli postęp wchodzi do życia publicznego (i na pewno nie ma to związku z Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji ;)). Trzeba mieć nadzieję, że będzie jeszcze lepiej :)

    Pozdrawiam i fajny podcast, słucham z przyjemnością każdy odcinek i żałuję, że nie mogę słuchać online, bo jestem wtedy w pracy.

  • Artoooooor
    Artoooooor
    10 lat temu

    Formalności...najgorsze było chyba zakładanie numeru telefonu/dostępu do internetu u dowolnego operatora. W pewnym salonie dopytując o wszystko, co mnie interesuje w LTE gadałem chyba przez 2 godziny. A do "okienka" czekałem dłużej, niż w dowolnym relikcie PRLu. Albo zgłoszenie szkody w pewnej firmie ubezpieczeniowej - w drugim kroku formularza internetowego okazało się, że...szkodę do tego ubezpieczenia da się zgłosić tylko przez telefon. Cool.
    Aż dziwne, ale nie będę tu marudził na Pocztę Polską - w porównaniu z Pomarańczowym/Znakiem Dodawania/Teterete-Mobilnym to oni są bardzo przyjaźni klientowi.
    Papier nie ma zalet? Przez połowę studiów prowadziłem notatki używając komputera. Przez drugą połowę - w zeszycie. Ale się męczyłem, kiedy innym po 2 godzinach padała bateria/musieli szukać kontaktu, a mi jeden zeszyt+długopis wystarczył na parę miesięcy. Albo jak straszny był brak ograniczenia do formatu narzuconego przez edytor tekstu (zwłaszcza do rysunków/schematów w tekście). Albo teraz - oj jak ciężka jest możliwość wyciągnięcia zeszytu po pracy w dowolnej dzielnicy miasta/dowolnym tramwaju bez większej groźby, że mi go ukradną (bo się nie opłaca).

  • Daniel
    Daniel
    10 lat temu

    Ogromną formalnością w Polsce jest przepisywanie ogromnych ilości tekstu w zeszycie szkolnym, jest to taka formalność - żeby przejść do następnej klasy trzeba mieć uzupelniony zeszyt. To jest tak głupie jak upuszczanie ludziom krwi żeby ich wyleczyć, jak posiadanie elektryczności i oświetlanie domu świeczkami. Średniowiecze! To mnisi średniowieczni przepisywali księgi czemu ja musiałem to robić przez prawie 15 lat ?! Po pierwsze to pisanie wcale nie jest jakąś super efektywną formą nauki, po drugie pisanie na komputerze jest z 6 razy szybsze, po trzecie czemu w ogóle mam coś pisać skoro mogę sobie wcisnąć crtl+c i crtl+v ?

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    No właśnie. Na poczcie aż się prosi, żeby usprawnić wszystko komputerowo.

    Właściwie to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w ogóle adresu nie pisać, tylko używać kodów. Choćby nawet i QR code.

    Druczki gdzie się to samo dwa razy pisze nie mają prawa istnieć - każda redundancja danych świadczy o tym, że projekt jest źle skonstruowany. Przecież nawet i za PRL-u się dało uniknąć pisania tego samego po 3 razy - używano kalki kopiującej. To naprawdę nie jest trudne.

    A w ogóle nie rozumiem dlaczego potwierdzenie wysyłki nie może być elektronicznie? Firmy kurierskie nie potrzebują jakoś papierków używać, a system im funkcjonuje sprawnie.

    Problem w tym, że ludzie traktują idiotyczne utrudnienia jako normę. Np. DP, co mówi "co w tym dziwnego, że trzeba w dwóch miejscach pisać". No właśnie to, że dałoby się tego uniknąć gdyby użyć rozumu.

    Ale pierwszy warunek jest taki, żeby się nie zadowalać tym co mierne. Tylko szukać zawsze lepszych rozwiązań.

  • stach
    stach
    10 lat temu

    No, ale ten druczek jest dla ciebie, potwierdzenie wysyłki, wiec co w tym dziwnego, że musisz w dwóch miejscach napisać adres?

  • zajadacz
    zajadacz
    10 lat temu

    Jak ja pierwszy raz składałem PIT-a przez internet to mi wysłali z urzędu po jakimś czasie pismo, że mam się zgłosić do nich i dać im tzw. "urzędowe potwierdzenie odbioru", że wysłałem tego PIT-a elektronicznie. Cokolwiek niezrozumiałe to było i po dziś dzień nie wiem po co to było i co by się stało, jeśli bym nie zapisał sobie na dysku tego potwierdzenia, żeby potem wydrukować i im przynieść.

  • Arek Bykowski
    Arek Bykowski
    10 lat temu

    Znam to. Poszedłem pokazałem SMS'a i 10 minut czekałem aż ktoś zrozumie co ja tu robię. Na szczęście wiedzieli gdzie paczka.

  • Lukszmar
    Lukszmar
    10 lat temu

    Dokładnie Kaziq i potem się dziwią, że na poczcie są takie kolejki...

  • Kaziq
    Kaziq
    10 lat temu

    O, teraz sobie przypomniałem jedną denerwującą formalność. Jak chcę wysłać list polecony na poczcie, to muszę oba adresy - nadawcy i odbiorcy - wpisywać w dwóch miejscach: na kopercie i na druczku. Ja widzę, że oni się trochę zmieniają, ale jakoś tak bez pomysłu. Na przykład podpatrzyli paczkomaty i spróbowali zrobić podobnie: wybiera się urząd, do którego ma dojść paczka i dostaję powiadomienie smsem, że doszła i mogę odebrać. Super. Ostatnio jak chciałem odebrać tę paczkę, to musiałem czekać 15 minut, bo pani najpierw poszła coś tłumaczyć jakiemuś facetowi, a potem chodziła w tę i z powrotem między różnymi drzwiami chyba szukając tej paczki, albo co, nie wiem. W paczkomacie odebranie paczki trwa 30 sekund.

, żeby skomentować.