Pierwsza część tutaj: http://www.enklawa.net/mamy-zawsze-wierza-w-zus-1-2,4333 W drugiej mówimy o jeszcze ciekawszych sprawach!
Pierwsza część tutaj: http://www.enklawa.net/mamy-zawsze-wierza-w-zus-1-2,4333 W drugiej mówimy o jeszcze ciekawszych sprawach!
U nas nie ma rejstracji. Żeby się zalogować wystarczy potwierdzić swój mail.
Lukszmar
10 lat temuCzyli robisz coś sensownego jednak - fajnie :).
Haha, tak słyszałem o tych jajach na prawie :P. Takie wyścigi szczurów też nie są dobre moim zdaniem na dłuższą metę.
Ja Ci powiem jeszcze, że dostrzegam taką tendencję, że statystycznie im niżej szkoła tym gorzej. To znaczy studia doktoranckie powiedzmy mają najwyższą klasę, studia dzienne gorszą ale znośną jeszcze, w liceach jest gorzej no ale jakoś ludzie zdają te matury i coś z nich wychodzi, a w gimnazjach no... cóż tam możesz wylądować z koszem na śmieci na głowie i w internecie (oczywiście w niektórych zawodówkach też) :P. Co ciekawe podstawówki do tego się nie wliczają. To znaczy dzieci szaleją jak w zoo, ale to dzieci i da się ich pewnych rzeczy nauczyć i im coś wyperswadować (z rodzicami są większe problemy :)). Mam znajoma która uczy w podstawówce w szkole Waldorfskiej.
Pewnie masz rację, że przychodzą po papier, chociaż twierdzą, że chcą się czegoś nauczyć.
O to fajnie - jakaś dobra wiadomość o zaocznych na ZUT, chociaż to Ci robiący magisterium właśnie :).
Ja pracuję i się doktoryzuje w Instytucie PANowskim. Generalnie polecam, bo są jednak trochę lepsze warunki niżeli na uczelni, np. nie ma zajęć ze studentami :). Chociaż to państwowe, więc swoje problemy też ma. I niekoniecznie wszystkie Instytuty PAN są dobre.
zajadacz
10 lat temuPseudonauka mówię, dlatego, że Nobla za to się nie dostanie. Wszystko co nie ma szans na Nobla uważam za pseudonaukę ;) To co robię spokojnie można publikować w dobrych czasopismach z IF, więc słabe to nie jest, ale też nie jakieś super i wow.
To ile studentów się odsiewa to druga kwestia. Jak ja byłem na polibudzie to z 210 osób na 1 roku (7 grup) po 1 semestrze zostały 4 grupy czyli jakieś 120 osób, w po następnym semestrze odpadła kolejna grupa. Większość odpadała dlatego, że byli zbyt mało kumaci na te studia, albo mieli za duże braki po liceum i nie byli w stanie nadgonić. Przynajmniej na polibudach nie ma takich patologii jak na prawie, że wiadomo, że na 2 rok może przejść tylko określona liczba studentów a resztę trzeba wywalić i robią im wyścig szczurów :D
Ja jestem okrakiem na 2 uczelniach. Na ZUT studia doktoranckie (przedłużenie na 6 rok), a na Akademii Morskiej etat (od nieco ponad roku).
Na Lubelskiej zaoczny widocznie przychodzi tylko po papier, a nie po wiedzę. Zaocznych na ZUT sobie chwalę. Mają co prawda mniejszą wiedzę niż dzienni, ale przynajmniej wiedzą czego chcą i zwyczajnie potrafią używać mózgu, po prostu myślą. A jak się im przypomni macierze i pochodne to nawet potem pamiętają i jakoś mogą ogarniać podstawy Matlaba i optymalizację z gradientem ;) Przy czym mówię to o S2, czyli inżynierach robiących magistra.
Lukszmar
10 lat temuHehe też słyszałem to powiedzenie. Mój znajomy który pracuje na polibudzie lubelskiej je propaguje :P.
W sumie plan masz nawet niezły. Szkoda tylko, że robicie pseudonaukę :).
U mnie pamiętam, że statystyki wyglądały mniej więcej tak, że przy rekrutacji były 2 osoby na 1 miejsce na fizyce technicznej. Miejsc łącznie z 200 było i wszystkie zapełnione, chociaż nie wszyscy chodzili na zajęcia. Z tego stworzono chyba z 6 grup. Na 2 roku została połowa ludzi (czyli 50% się powiedzmy nie nadawało). W kolejnych 2 latach liczba osób zmniejszyła się do 50-60. Zzyli można powiedzieć, że mniej więcej 25% osób, które idą na studia techniczne z fizyki na AGH nadają się na nie. Przy czym obstawiam, że obecnie to z 2 na 10 osób i to na AGHu właśnie. Na innych uczelniach może być gorzej.
Też się zgadzam odnośnie tego, że powinny być studia płatne. Tylko w obecnej sytuacji nie jest takie proste wprowadzenie tego - jest jest wiele problemów z tym związanych i nie tylko z tym bezpośednio. Chociaż niedawno chcieli wprowadzić drugi kierunek płatny i kolejne. Tylko chyba już się z tego wycofali.
Tak, znam też takich leśnych dziadków, bo i sam piszę doktorat i pracuję na szczęście, albo i nieszczęście nie na uczelni :P.
Na pocieszenie (lub nie) powiem Ci że jeszcze może być gorzej, np. na takiej polibudzie lubelskiej na zaocznych studiach informatycznych jest dopiero masakra przez duże M z poziomem. Kiedy np. przychodzi facet co stwierdziła, że w sumie zostanie informatykiem bo jest na nich popyta teraz, a ostatnia praca to ciężka i kiepska (pracuje w PZU - wklepuje umowy itp). Z matematyki już dawno nic nie pamięta (umie płacić w sklepie). Z wyższej w ogóle na oczy nic wcześniej nie widział. Na żadne zajęcia się prawie w ogóle się nie przygotowuje (postawa roszczeniowa). Ściąga na potęgę. Na każdych zajęciach trzeba tłumaczyć mu to samo i powtarzać - ZGROZA. Co ciekawe zaoczne są płatne, czyli kasa nie rozwiązuje wszystkich problemów tutaj.
zajadacz
10 lat temuTakie powiedzenie jest: "praca na uczelni byłaby fajna, gdyby nie studenci" ;) A tak serio mówiąc to część badawcza pracy, ogólnie robienie pseudonauki, pisanie artykułów jest super. No i jak już zmarnowałem te ponad 5 lat to warto skończyć doktorat i z nim uciekać za granicę :D Ze studentami u mnie jest ten ból, że na uczelni jest więcej miejsc niż chętnych, bo studia są "za darmo". Do tego 40 osobowa grupa facetów i często idą tam ludzie z przypadku, bo po tym jest praca (to akurat fakt). Nie ma co porównywać do AGH, bo to inna liga. Mam też porównanie dwóch szczecińskich uczelni (Akademia Morska i ZUT) i widzę jak różna jest jakość "materiału", który tam przychodzi. Co najmniej 1/3 tych ludzi powinna wyciąć matura. A potem jeszcze władze wydziału mają pretensje, że studenci nie zaliczyli, a podejść poprawkowych robi się najmniej z 7-8 do tego na każdym dając te same zadania. A wystarczyłoby zrobić płatne studia i problem rozwiązałby się sam. Skoro płaci to przychodzi po wiedzę i czegoś chciałby się nauczyć. Wtedy może wreszcie pozwoliliby mi uczyć bardziej praktycznych rzeczy i po swojemu. Osobną kwestią są leśne dziadki na Akademii Morskiej, których szczytem możliwości jest doktorat i potem do emerytury praktycznie zero rozwoju. Tak, praca na uczelni w tej formie zdecydowanie nie jest dla mnie, bardziej przypomina bycie nauczycielem w szkole średniej niż bycie takim przewodnikiem prowadzącym ludzi, którzy chcą zdobyć wiedzę. Ci ludzie nie chcą wiedzy, oni chcą skończyć szkołę, żeby pływać na statku i mieć kasiorę. Tylko w takim razie po co im tytuł inżyniera? Przecież pływać mogą bez niego.
Lukszmar
10 lat temuZajadacz szczerze współczuję pracy, może warto pomyśleć o zmianie :P. Między innymi, dlatego sam nie chcę zostać nauczycielem fizyki, nawet na uczelni. Studia dzisiaj niestety ogólnie podupadają coraz bardziej, częściowo z winy ministerstwa edukacji, częściowo z wini studentów i ich rodzin, ale też częściowo z winy uczelni i wykładowców. Toteż pamiętaj, że nie wszyscy studenci tacy są. Inaczej zaczniesz popadać w skrajności i dołączysz do problemu. Jako dowód podam, że moi znajomi na AGH w Krakowie na wydziale fizyki mają czasem dobrych studentów :).
Michał
10 lat temuTak jak przedmowcy, wynajmowanie vs kredyt sprowadza sie w zasadzie tylko do mobilnosci, bo kredyt niby sie bardziej oplaca w dłuższym terminie, bo o ile rata raczej Ci nie rosnie zbytnio to ceny wynajmu moga rosnac o wiele szybciej.
Kredyt mozna brac jak juz jestes zdecydowany mieszkac w 1 miejscu na stale, ale z ta mobilnoscia tez to tak zle nie wychodzi bo np. 5-10 latach gdy ceny wynajmu przekrocza rate kredytu mozesz zaczac wynajmowac i mozliwe ze wyjdzie na to ze mieszkanie sie bedize splacalo za wynajem. To tez zalezy od tego ile zarabiasz, bo jezeli taki kredyt to bedzie z 1/5 Towojej wyplaty to raczej nie będzie dla Ciebie problemem rata i przeprowadzki.
Martin Lechowicz
10 lat temuAmen.
Martin Lechowicz
10 lat temuJa wolę wynajmować.
Ale każdy ma inną sytuację i inne priorytety.
Pytajmierz
10 lat temu:D
zajadacz
10 lat temuTa i potem przychodzą mi tacy multitaskerzy na zajęcia i nie mogą się nauczyć podstaw fizyki, a coś takiego jak podstawowe wyrażenia algebraiczne to dla nich jakaś magia. O totalnym braku umiejętności koncentracji nie wspomnę. Od kiedy zacząłem prowadzić zajęcia z pierwszym rokiem studiów (a nie tak jak kiedyś z trzecim i czwartym) to po nieco ponad roku złapałem się, że zacząłem totalnie tracić szacunek do studentów i autentycznie uważać ich za głupków. Jakaś połowa materiału, którego nauczam na mechanice na 1 roku studiów była u mnie na fizyce w liceum (działania na wektorach, równie pochyłe, ruch obrotowy i drgający). I żeby było ciekawiej to nie byłem mat-fiz a rozszerzony angielski. A takim starym prykiem nie jestem (ostatni rocznik starej pisemnej matury i 4 letniego liceum). Pół biedy, że te dzieciaki po liceach nic nie umieją. Gorzej, że nie potrafią myśleć. To jest totalna porażka, jak człowiek, który ma maturę (i to zdawał z też matematyki!) nie potrafi powiedzieć jakie są współrzędne środka prostokąta, jeśli nie ma bezpośrednio podanej odległości do środka, ale musi ją wyliczyć na podstawie innych wymiarów. Przecież to jest podstawowa geometria na poziomie podstawówki. Jak ktoś taki zdał maturę?
zajadacz
10 lat temuCzy tak trudno wziąć kalkulator/excela i policzyć? Do tego należy dodać kwestię mobilności (wynajmując mieszkanie możesz natychmiast zmienić miejsce zamieszkania).
Skład
10 lat temuTO doradźcie czy dzisiaj lepiej brać kredyt w ZŁ czy lepiej wynajmować i płacić te same złote komuś kto sobie za te pieniadze spłaci kredyt i będzie w tym samym czasie miał swoje mieszkanie na własność. Doradźcie, skoro wynajmujecie, hmmmm
Pytajmierz
10 lat temu@Martin
Proszę nie psioczyć na moje pokolenie, mości stary pryku!
Przeanalizuj nasze wady od ich jasnej strony: nie potrafimy skupić się na jednej rzeczy, ale za to w multitaskingu jesteśmy niezrównani (czyt. możemy oglądać śmieszne filmiki z kotkami, komunikować się ze znajomymi, którzy boją się wyjść z domu, przepisywać z wikipedii pracę domową na kolanie podczas słuchania w tle audiobooka z lekturą szkolną przy jednoczesnych próbach odganiania kota od klawiatury; i wszystko to w tym samym momencie!)... a ty się dziwujesz, że matury zdać nie możemy...
No dobra, chyba jedyne, na co nasze pokolenie może mieć nadzieję, to jakaś inwazja nanorobotów, która przyczyni się do stałego braku elektryczności na całym globie... no albo na odwyk od internetu (choć osobiście jestem za nanorobotami).
A może da się nauczyć wykorzystywać Internet jedynie do wyznaczonych wcześniej celów, pomijając wszelkie treści rozpraszające (i nie mam tu na myśli reklam). Założę się, że istnieją już tego typu programy komputerowe i wtyczki do youtube.
Ktoś
Ach te prehistoryczne dżingle :)