Kto ma płacić za studia?

Długość: 100min MP3 (72.2MB) RSS

Pani premier rzuciła propozycję, żeby eksportować studentów za granicę. Oczywiście za nasze pieniądze. A może to nie jest taki głupi pomysł?

Martin Lechowicz

Jest sprawa. Trzeba pogadać.

  • Stefan
    Stefan
    10 lat temu

    Wiedzieliście, że jest taki film - Jest Sprawa?

    https://www.youtube.com/wat...

  • KtośUprzednioZnanyJakoPakun
    KtośUprzednioZnanyJakoPakun
    10 lat temu

    Budżet jednego tylko Harvada to 4.2 miliarda dolarów. Dzisiejszy kurs dolara to 3,34. Wychodzi jakieś 14 miliardów złoty z groszami. Nakłady na wszystkie polskie uczelnie z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego to nieco ponad 12 miliardów złotych. Chyba to nie wymaga komentarza.

    No właśnie, ludzie którzy będą studiować na zachodzie to co najmniej klasa średnia średnia. Czyli tacy którzy i tak sobie w życiu najprawdopodobniej poradzą. Na przykład: jeśli ktoś ma szanse (bo zagraniczny uniwersytet chce go przyjąć) studiować za granicą to musi co najmniej dobrze znać angielski. Czyli ktoś już w niego sporo zainwestował, państwo lub rodzice (prawie na pewno rodzice). W Polsce jest bardzo wielu ludzi na których nikt tej kasy nie wydał. I teraz masz możliwość: dajesz więcej temu co już dostał czy tym co nie dostali. Ja raczej nie mam wątpliwości.

  • Hal Bregg
    Hal Bregg
    10 lat temu

    Tak, warto się zastanowić, dlaczego niby ja mam być tym przymusowym ,,pożyczkodawcą"? Zresztą i tak już tych pieniędzy mi nikt nie zwróci w żaden sposób, bo co mi niby da że wykształcony za zrabowane mi pieniądze koleś siedzi sobie gdzieś za oceanem i śmieje się w kułak, jak to wyrolował polskich chłopków pańszczyźnianych? To ma być ta ,,inwestycja dla dobra ogółu"? Przecież to bzdura kompletna. Inwestycją jest tylko i wyłącznie wyszkolenie sobie pracownika, albo wykształcenie dzieci, które cię utrzymają na starość. Liczy się tylko interes jednostki, a żaden ogół nie istnieje, bo każdy ma inne aspiracje i potrzeby, więc obrabowanie tysięcy ludzi na to, żeby jakiś X którego nigdy na oczy nie zobaczą miał furę łatwej kasy na edukację i potem lekkie życie to jest dla mnie coś gorszego od gospodarki pańszczyźnianej, bo w niej można było przynajmniej liczyć, że coś ci jednak skapnie z łaski dziedzica na którego tyrasz. A tutaj co? Figę.

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    Mama.

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    Polska już wydaje na system edukacji i efekty są nędzne. Najlepsze uczelnie na świecie nie są upaństwowione w takim stopniu jak te w Polsce - pewnie stąd ta kosmiczna różnica w rankingach. Uniwersytet Warszawski ma 1.2 mld złotych budżetu - to nie jest mało i nie jest niedofinansowany. Dla porównania budżet całej polskiej policji, ze wszystkimi posterunkami, samochodami, komendami, wypłatami to 8 mld zł. A tu ponad miliard sam uniwersytet ma. To nie jest mało.

    I dalej jest na 400-500 miejscu w rankingu.

    Jakie znowu klasy w Polsce? W Polsce nie ma klas. Różnice w dochodach są, ale nie klasy. To nie Anglia.

    Pomysł tego stypendium (albo pożyczki) jest tak zrobiony, żeby szanse mieli wszyscy, nie widzę podstaw, żeby się znowu tradycyjnie do bogatych dopieprzać.

    Z tego co widziałem ci co do tej pory szli studiować na zachód to akurat nie są dzieci milionerów, tylko tacy normalni średni. Jak to w Polsce. Zbierali na to kasę na różne sposoby, pożyczali przeważnie albo jakaś fundacja, uczelnia czy inne cholerstwo im stypendium dawała.

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    Nie mówiłem, że polskich wsiach.
    A tutaj mowa jest o pożyczce, nie o redystrybucji. Mówimy o inwestycji dla dobra ogółu, nie o konsumpcji jakichś-tam ludzi.

    Więc ma to jakieś uczciwe uzasadnienie.

    Może i faktycznie nie zadziała. Jakbym ja wziął taką pożyczkę to bym oddał, ale nie wracał. Ale warto przynajmniej się zastanowić.

  • Hal Bregg
    Hal Bregg
    10 lat temu

    W praktyce to będzie wyglądało tak - biedni sfinansują ,,bezpłatne" studia dzieciom ludzi bogatych, które będą sobie bujać po świecie a potem Polskę oleją i już tu nie wrócą, a dzieci biednych albo wcale nie pójdą na studia, albo same sobie zarobią na studia zaoczne (i w międzyczasie też będą dokładać się do studiów tych bogatych studiujących za granicą). Redystrybucja to pomysł zły z gruntu i tyle w temacie.
    A tak poza tym, to ta historyjka o tym, jak to wsie się składały, żaby ktoś został lekarzem i potem wrócił mnie rozbawiła, gdzie wy się takich bajek naczytaliście? W polskich wsiach (zwłaszcza na wschodzie) jeśli chodzi o medycynę, to jeszcze na początku XX wieku wierzono, że nie wolno obcinać kołtunów, bo kołtun się zemści i lekarze przyjeżdżający odwszawiać wsie musieli z tą ciemnotą staczać istne bitwy żeby dali się ostrzyc. A co do innych chorób to myśleli, że to objaw klątwy, na która trzeba odmówić 3 zdrowaśki w piecu, albo musi przyjść baba i przy pomocy czarnej kury odczynić urok. Tacy ludzie mieli się niby składać na edukację lekarzy?:P
    Fakty są takie, że to dziedzic posiadający wieś fundował szkołę, albo wybierał jakieś bystre dzieci ze wsi i fundował im edukację, a one potem pełniły jakieś funkcje we wsi i dworze, czyli de facto szkolił sobie kadry. Kiedyś to działało, dzisiaj też będzie, tylko państwo się musi odwalić od edukacji i wszystko wróci do normy, zamiast stad dyplomowanych bezrobotnych będziemy mieć ludzi kształconych w kierunku, który jest komuś do czegoś przydatny.

  • KtośUprzednioZnanyJakoPakun
    KtośUprzednioZnanyJakoPakun
    10 lat temu

    Moim zdaniem pomysł "eksportu studentów" chybiony. Będzie to znowu redystrybucja od biednych o bogatych. Jakoś sobie nie wyobrażam, że z tego programu będą korzystać przedstawiciele klas od średniej niższej w dół. Najwyżej ulży to trochę najbogatszym, których i tak na to stać. Te pieniądze można wydać ze znacznie lepszym skutkiem w polskim systemie edukacji.

    Wydawało mi się, że Polska to kraj ze śmiesznie niskim poziomem czytelnictwa, gdzie satysfakcjonujące wszystkich konsultacje społeczne są spotykane tak często jak yeti. To u nas poziom zaufania społecznego należy do najniższych w europie a co to społeczeństwo obywatelskie prawie nikt nie wie. Nie wspominają już o tak ulotnych kwestiach jak świadomość estetyczna. Rozumiem, że z tym problemami poradzą sobie inżynierowie? Przyjedzie walec i wyrówna? Czy to się samo zrobi? Zbudujemy zaawansowane technologicznie fabryki (kto to zrobi i za co, to osobna kwestia) i nagle znikną problemy społeczne?

    Polska nauka generalnie jest niedofinansowana, dotyczy to wszystkich jej dziedzin. Choć wydaje mi się, że jednak humanistyka i nauki społeczne bardziej.

  • stach
    stach
    10 lat temu

    W następnym odcinku: "kto ma dziecku zmieniać pieluchy". I ty zostań naczelnym teoretykiem liberalizmu.

, żeby skomentować.