Czyli opowieść z dreszczykiem na Święta. Dzisiaj przechodzę samego siebie i wracam z powrotem czytając Wam bajeczkę Stefana Grabińskiego, po której majtek nie znajdziecie, a jak znajdziecie - to od razu wrzucić je do pralki!
Czyli opowieść z dreszczykiem na Święta. Dzisiaj przechodzę samego siebie i wracam z powrotem czytając Wam bajeczkę Stefana Grabińskiego, po której majtek nie znajdziecie, a jak znajdziecie - to od razu wrzucić je do pralki!
U nas nie ma rejstracji. Żeby się zalogować wystarczy potwierdzić swój mail.
stach
10 lat temu"Tylko historia słaba, a zakończenia brak."
Historia jest TYPOWA - kwestia w tym, że Stefan Grabiński jest mistrzem stylu i atmosfery. Dlatego kwestia JAK jest tu bardziej ważna niż CO. Podobnie jak u Tarantino - tam się strzelaja na dzikim zachodzie, a wszyscy pieją "COŚ PIKNEGO".
Ale co do zakończenia się nie zgodzę - bo zakończenie jest OTWARTE i zawieszone - tak naprawdę nie wiemy do czego może doprawadzić głównego bohatera przypadkowy stosunek z napotkaną dziewczyną. Czy ona rzuciła na niego urok? A może pozostanie tylko kac moralny za wykorzystanie chorej dziewki? Wydaje mi się, że pozostawienie tej opowieści jakby niedokończonej ma większą moc, niż np okazało by się że laska była wampirzycą a teraz "kawalerowi" wyrastają kły :)))
"I pisać "plecyma" zamiast "plecami" tylko po to, żeby to dystyngowanie brzmiało, a że to czysty snobizm (bo to "-yma" to liczba podwójna, stosuje się tylko tam, gdzie czegoś jest para) to i tak nikt nie zauważy. A może bohater miał właśnie parę pleców? To się zdarza wśród arystokracji."------------------------------------------tego akurat nie zauważyłem, ale Grabiński nazywany jest polskim Edgarem A. POE, którego język jest tak klimatyczny, a zarazem NIEPRZEKOMBINOWANY, że miód i orzeszki pistacjowe.
Co do samego mini-audio-booka - to ja ten tekst czytałem chyba ze 2,3 razy i potem wycinałem swoje kwestie, tam gdzie najlepiej wyszły - bo słowa TRUDNE i POŁAMANE były (tamże).
"W każdym razie klimat jest i dobrze przeczytane. Wciągło mnie. W końcu kto z nas, szlachty, nie marzył, żeby romantycznie przeruchać znienacka jurną bosą wsiową panienkę w lesie?"
HAHAHAHA :)))))))))))))))))))))
"Przewiduję jednakowoż, że takie opowiadania mogą przeżywać renesans w Japonii"
W Japonii oni mają KWAIDAN - zbiór klasycznych opowiesci o duchach - bardzie są to przypowieści z morałem, a styl prostszy taki by byle wieśniak mógł zapamiętać i straszyć dzieci opowiesciami z przesłaniem {moje domysły ino to}
PS Grabińskiego nagrałem jeszcze opowiadanie PARKAN, ale wciąż niezmontowane bo chciałem dołożyć sporo dźwięków ilustrujących, ale koniec końców - nici.
Martin Lechowicz
10 lat temuOoo, ma, Franek, klimat!
Tylko historia słaba, a zakończenia brak.
Z czasów kiedy to autorzy pisali, żeby się pochwalić i wykazać, żeby ich tam prostak-czytelnik podziwiał i czcił, z powodu tego, że połowy słów nie rozumie. Piękne czasy! Cudownie było być pisarzem.
I pisać "plecyma" zamiast "plecami" tylko po to, żeby to dystyngowanie brzmiało, a że to czysty snobizm (bo to "-yma" to liczba podwójna, stosuje się tylko tam, gdzie czegoś jest para) to i tak nikt nie zauważy. A może bohater miał właśnie parę pleców? To się zdarza wśród arystokracji.
W każdym razie klimat jest i dobrze przeczytane. Wciągło mnie. W końcu kto z nas, szlachty, nie marzył, żeby romantycznie przeruchać znienacka jurną bosą wsiową panienkę w lesie?
No ja nie marzyłem. Ale tylko dlatego, żem szlachta uboga i nie na bieżąco z modą.
Przewiduję jednakowoż, że takie opowiadania mogą przeżywać renesans w Japonii, gdzie trafią w gusta tych samych facetów, co kupują tłumnie na eBayu używane majteczki gimnazjalistek. Opowiadanie nie to samo co zapach, ale dobre i to.
Waldek
10 lat temufajne