Szkoła Rodzenia 35 komentarze 2014-06-11

Fundament tworzenia

Długość: 16min MP4 MP3 (7.5MB) RSS

O tym co jest matką wszystkich form wymyślania, tworzenia i rodzenia. O tym dlaczego warto zacząć od tego fundamentu i jakie są z tego korzyści.

Martin Lechowicz

Spłodziłeś coś ciekawego, ale nie doszło do porodu? Masz górę pomysłów, ale boisz się zacząć? Czujesz parcie i nie wiesz co zrobić? Szkoła Rodzenia pomoże każdemu, kto czuje potrzebę rodzenia. Wszystko jedno czy to książka, film, komiks, piosenka, czy produkcja kapeluszy z czekolady. Bo nie wystarczy spłodzić - trzeba jeszcze urodzić. Martin Lechowicz - autor piosenek, książek, komiksów, podcastów, videocastów, gier - to gość, który ma kupę doświadczenia, kupę sukcesów w tym co robi i dużo przydatnych wskazówek dla każdego, kogo ciągnie i pcha w stronę tworzenia. Program jest dla tych, którzy chcą popracować i chcą mieć wyniki. Wszystkie odcinki dostępne tylko dla mecenasów radia Enklawa.

  • Fantasmagoria-Czarnobrody
    Fantasmagoria-Czarnobrody
    10 lat temu

    Dziękuję za maila. Skorzystam z niego później. Bo mam problemy natury egzystencjalnej. Jako przyszły inżynier wydziału i kierunki górnictwa i geologii ze specjalności elektrotechnika i automatyka w górnictwie dostałem ofertę pracy noszenia i montowania obudowy łukowej w chodniku górniczym. Wcześniej wystudiowałem wiedzę, że bezpieczniej jest nawet w Afganistanie przy polowaniu na Talibów, niż w tym miejscu kopalni. Dobór pracowników bardzo elokwentny. Chcą zatrudnić samych inżynierów do tego. ~1750zł/miesiąc kontra 50 ofert dla programistów w których powtarza się motyw znajomości: c++, java, MSQL. Miałem marzenia kiedy szedłem na ten wydział, że dostanę podwaliny wiedzy bo chciałem pracować, zaprojektować i zbudować skaner gleby do głębokości 5m który byłby w stanie rozróżnić kształt i strukturę obiektów w ziemi. No nie zostało z tego nic. Teoretycznie cała moja edukacja okazałaby się strzałem w dziesiątkę, ale w praktyce jest to strzał nie w tarczę, a w stopę. Zastanawiałem się co ja w tym półroczu robiłem. Każdego tygodnia pisałem po 2 kolokwia i parę innych pierdołek, żeby mnie dopuścili do tych zaliczeniowych w sesji. Nie było czasu na nic innego. Te studia to podwójne fiasko. Strata czasu i brak wiadomości. Ja mam szerszy materiał, niż kolega na wydziale automatyki i robotyki. Materiał jest tak szeroki, że nikt nic konkretnego nie potrafi, jest jeszcze gorzej niż po wydziale elektrycznym.

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    Porządny kawałek praktycznej wiedzy. Dzięki!

  • Fantasmagoria-Czarnobrody
    Fantasmagoria-Czarnobrody
    10 lat temu

    No nie. Dostęp do wiedzy mam taki jak każdy inny człowiek. Jedyna różnica, że mam tam [na politechnice] czytelnię, której zasoby można przeszukać w necie i wejść na dowód osobisty.

    Podstawy to rzecz normalna, ale kiedy wychodzimy z podstaw i w chodzimy w starocia i na nich zostajemy na wieki wieków to mi ręce opadają.

  • stach
    stach
    10 lat temu

    Hej,

    jestem
    na 5 roku elektrotechniki i za chwilę kończę te studia. Studiowałem w 3
    krajach: Polsce, Szwecji i we Francji. Jeśli chcesz się być najlepszy, to
    najlepiej zapisz się na kółko robotyki. Tam nauczysz się dużo o
    "prundzie", informatyce, mechanice, automatyce i innych ciekawych
    rzeczach. Gdybym drugi raz rozpoczął moje studia, to napewno bym się zapisał na
    takie cuś. Zaletą polskiej elektrotechniki jest to że możesz poznać wszystkiego
    po trochu: elektryczność, wysokich napieć, elektrotechniki, maszyn
    elektrycznych, energetyki, elektroniki, pola elektromagnetyczne,informatyki,
    przetwarzania sygnałów, automatyki i energoelektroniki. Wadą, tego jest, że
    niczego nie umiesz dobrze. To co leży u podstawy wszystkich tych dziedzin to
    matematyka. Gdybym mógł to może bym zapisał się na drugi kierunek matematyki
    stosowanej. Też miałem wielokrotnie "załamki" odnośnie polskiego
    systemu edukacjii i traktowania studentów jak gówno. Ale wniosek jest taki, że
    polskie politechniki uczą najlepiej inteligencji emocjonalnej. Już nikt nie
    jest w stanie mnie obrazić:-P

    Zaletą studiów za granicą jest to, że
    profesorowie traktują studentów jak kolegów, którym chcą pomóc nauczyć się
    czegoś wartościowego i przekazać pasje oraz tym, że mają o wiele weższą
    specializacje i dlatego ich absolwenci znajdują szybko ciekawą i dobrze płatną
    prace. Ma na to wpływ również, fakt, że tam jest 10 razy więcej firm
    przypadących na 1 studenta niż w Polsce. Pamiętam jak byłem na targach pracy w Szwecji,
    to tam było tyle pracodawców co studentów. I firmy "biły" się o to,
    żebyś robił u nich prace magisterską, robił staż czy pracował itp. Jedna firma
    nawet rozdawała prezerwatywy. Chyba nie wiedzieli, że inżynierowie nie
    uprawiają seksu, tylko programują w C++ hehehe żart:)

    Na
    ostatnim roku wyjechałem do Francji, ponieważ na ostatnim semetrze robi się 6
    miesięczny płatny staż. Robię go w firmie, która produkuje samoloty i strasznie
    się tym jaram:)

    Co
    do książek w Polsce, to wiekszość nie jest na zbyt dobra. Często smiałem
    wrażenie, że autorzy się przyścigają w pisaniu coraz to bardziej skomplikowanym
    akademickim językiem o prostych sprawach. Chociaż zdażają się też dobre książki
    ( książki Musiał, Szpor). Musimy pamiętać, że Polska to 40 milionowy kraj,
    dlatego nie ma dużego wyboru jeśli chodzi o podręczniki. Dlatego ja czytam
    głównie po angielsku i 90% przypadków okazuje się, że to co nie rozumiałem po
    polski, rozumiem po angielsku:) Autorzy, którzy piszą książki i sprzedają je
    np. na Amazonie.com chcą, aby czytelnik zrozumiał treści przez nich
    przekazywane. W polscy naukowcy chcą, aby czytelnik pomyślał o nich "ale
    ten typ jest inteligetny, ograną tak trudną dziedzinę".

    Jeśli masz jakieś pytania, chesz
    dowiedzieć się na co jeszcze bym zwrócił uwagę i chcesz żebym Ci podesłał
    tytuły konkretnych książek z danej dziedziny to
    zostawiam tutaj emaila:

    teodorwis@wp.pl

  • Stefan
    Stefan
    10 lat temu

    A co jest nie tak ze starymi podręcznikami inżynierskimi? Często są całkiem dobrze napisane i uczą podstaw. Jak się już zna podstawy to się sięga dalej po literaturę zagraniczną. Teraz dostęp do wiedzy jest tak łatwy, a szczególnie za pośrednictwem uczelni, że nie widzę przeszkód żeby nauczyć się i wmiatać na polibudzie. Wystarczy się ogarnąć, zakręcić tu i tam, zapisać do odpowiedniego koła albo działać samemu.
    Poza tym obecni studenci maja już tak łatwo ze zdobyciem dodatkowej wiedzy z internetu (mooc), że to się "w palę nie mieści".
    To odnośnie czy mogę się czegoś nauczyć.... np. na polibudzie.
    Można tez nic nie robić, brać tylko to co dają, a później mówić że polskie uczelnie to dno :P

  • Fantasmagoria-Czarnobrody
    Fantasmagoria-Czarnobrody
    10 lat temu

    Pomóżcie, podpowiedzcie.

    Męczy mnie pewne pytanie. Co zrobić by być jednym z najlepszych inżynierów po linii elektryczno-automatycznej? Poszedłem na Politechnikę, nauczyłem się tam dobrze matematyki, której kurs zdałem na 5, a było ciężko i przysporzyło mi to wiele kłopotów. Ale ostatnio nie wszedłem do losowania osób którym prace zostały sprawdzone pod względem możliwości zaliczenia i się wkurzyłem. Informacje z elektrotechniki które nam serwują pochodzą z 1910 roku, z dodatkiem tranzystorów i diod. Poważnie, podręcznik został wydany na Politechnice Lwowskiej w latach `30, informacje do niego musiały być zebrane z lat `10-20, kiedy autor studiował. Jest to trzecie wydanie na Politechnice Śląskiej z lat `70, zmienili głównie słownik na nowszy. Mam psychicznego doła, wymyśliłem, że najlepiej uczyć się programowania, ale obecnie sesja mi w tym przeszkadza, a informacje, które poznałem na elektrotechnice mógłbym pomimo moich początków w c++ zapisać w postaci brzydkich estetycznie, dobrze działających programów. Pomóżcie, podpowiedzcie co mam zrobić. Mam 22 lata, powątpiewam w sens podjęcia studiów w innych uczelniach. Znam materiały z amerykańskich uniwersytetów na temat elektroniki, oni całą wiedzę inżynieryjną z wyjątkiem podstaw zdobywają poza uczelnią. Co zrobić? Pytam tutaj bo temat tyczy się "rodzenia".

  • sprae
    sprae
    10 lat temu

    Lepiej od razu powiedz Martin, że chcesz założyć enklawę dla komiksiarzy.

    Ja też kiedyś miałem fajne pomysły, ale je zweryfikowałem, a nie biadoliłem, że fajnie by było.

  • Stefan
    Stefan
    10 lat temu

    Zazwyczaj w czasopismach naukowych analizowane są wyłącznie biurka wielkich twórców i rozkminiaczy. Tu mamy ewidentny przykład, że to błąd. Ponieważ twórczy bałagan rozszerza się na cały pokój, a przy bardziej zaawansowanych pracach bałagan może się przenieść na całą posiadłość. Zatem obejmuje całe środowisko twórcy. Dlatego należy się poważnie zastanowić czy chce się być twórcą i czy w ogóle współlokatorzy nam na to pozwolą.

  • Rydian
    Rydian
    10 lat temu

    Przyjemnie jest wreszcie samemu zdecydować że chce się zapłacić za coś wartościowego, a nie np, być zmuszanym do zakupu bezużytecznych podręczników do szkoły.
    Dzięki Martin :D

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    Możliwe, że w Danii rynek komiksowy jest taki sam jak w Polsce, tylko Palle ma inne standardy tego co duże.

    Ale tylko zgaduję, nie wiem jak jest w Danii. Widzę, że Palle sporo rzeczy po duńsku zrobił więc coś tam jednak jest.

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    Z bożą pomocą.

  • Fantasmagoria-Czarnobrody
    Fantasmagoria-Czarnobrody
    10 lat temu

    Gość miał na myśli pytanie: "czy to kobieta zdemolowała mieszkanie bo tam leży coś co przypomina sukienkę w kropki?" Ale ugryzł się w język i zaczął to kasować, niestety nacisnął na enter. Pomimo prób skasowania opublikowanej wiadomości gość wykasował tylko swój avatarek i nazwę. Jednak odpowiedź, że trzy jest zaskakująca. Jak dajesz radę, że aż trzy?

  • Marius
    Marius
    10 lat temu

    Opłaca mu się tworzyć na rynek amerykański gdzie jest wielu odbiorców komiksów, ale liczba ludności nie przekłada się na to wcale.
    Przykład:
    Dania 5.5 miliona ludzi - mały rynek komiksowy
    Belgia 11 milionów ludzi - duży rynek komiksowy
    Polska 40 milionów ludzi - mały rynek komiksowy
    Francja 65 milionów ludzi - duży rynek komiksowy
    Nie uważam żeby w kraju bez wielkich tradycji komiksu (jak np. Francja, Belgia, USA, Japonia) było łatwiej.
    Niemniej pociesza mnie zjawisko Crowdfundingu, które daje duże pola do popisu w tej materii.

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    Musieć to nie musi, robi to co mu się bardziej opłaca.
    A opłaca mu się właśnie... współpracować z dużą firmą i ze scenarzystą, a nie robić wszystko samemu, od projektu do sprzedaży.

    Duński rynek to 5.5 milionów ludzi - Polska to 40 milionów. Do tego życie w Danii jest znacznie droższe a ceny komiksów tylko niewiele droższe. Konkurencja w Danii jest duża, bo rynek mały, ciasny i dojrzały, w Polsce wszystko dopiero się tworzy i konkurencja żadna.

    Nam powinno być o wiele łatwiej. Więc czemu nie jest?

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    Mówi się: "trzy".

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    Efekt uboczny kreatywnego umysłu - bałagan.

  • Marius
    Marius
    10 lat temu

    Akurat Palle jest z "zachodu" a jakoś wszystko sam robi, bo i w Danii rynek komiksowy jest słabiuteńki (o czym kilkakrotnie na swoim blogu wspomina). To i biedny chłopaczyna musi się konsolidować z amerykańcami i tworzyć komiksy dla klienta za wielką wodą:
    http://welcometotripcity.co...
    bo jego mała Dania (mimo, że jest to kraj zachodu) nie jest mu w stanie zapewnić wystarczająco odbiorców aby tworzenie tylko na jej rynek miało sens.
    Z tegoż samego powodu jego kurs jest prowadzony po angielsku, a nie po duńsku;
    http://comicsforbeginners.com

  • Fantasmagoria-Czarnobrody
    Fantasmagoria-Czarnobrody
    10 lat temu

    Kto zdemolował Ci mieszkanie Martin?

  • stach
    stach
    10 lat temu

    Czy

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    Nie ma rynku komiksowego, bo w Polsce nie ma parcia na konsolidację. Na zachodzie pojawia się taka tendencja natychmiast, w Polsce jest tendencja odwrotna. Rynek jest tak rozdrobniony, że nie ma niską siłę oddziaływania.

    Wspólne przedsięwzięcia jeżeli w ogóle są to polegają tym, że zbierze się dwóch, trzech komiksiarzy i wydadzą razem coś-tak wspólnego za pieniądze od babci.

    Tymczasem na zachodzie przyjdzie jeden z większą wizją, wymyśli fajne zasady i zbierze się setka. I ta setka buduje rynek. Bo kiedy sto osób się umówi i idzie w jedną stronę to jest siła, a kiedy każdy idzie sam gdzie mu się podoba to jest mało, drogo i zniechęcająco.

    Nie ma powodu, żeby polski rynek komiksowy miał nie istnieć. Są fajne tradycje (Tytusy i tak dalej), są fantastyczni rysownicy (są, Krawiec, są), forma pięknie się zazębia z nowymi technologiami (komiksy na Kindle, w internecie itd). Nie ma za to żadnej wizji, żadnego wspólnego miejsca, żadnego stowarzyszenia, organizacji, strony nawet w internecie. Atomizacja totalna, nawet nie wiadomo gdzie szukać kogoś do współpracy.

    To jest wszystko efekt tego, że przez lata środowisko nie budowało niczego razem, tylko każdy pilnował swojej dupy i myślał jak ON może zarobić. To dobrze, że myślał, ale brak wyobraźni w dłużej perspektywie, niechęć do ryzyka i przesadne myślenie o kasiorze musiało się skończyć tym, że wszystko się rozlazło.

    Co o jest o tyle dziwne, że to fantastyczna forma twórczości dla przychodzących znikąd. Powieść to za dużo roboty i duże koszty, film - to nawet nie mówię, podcast jest dla bardziej wymagającego słuchacza (bo jednak długi, wymaga czasu, skupienia), a komiks? Zwłaszcza seria komiksowa? Ma te same plusy co serial telewizyjny, a koszt produkcji jest do ogarnięcia. Mówił przecież o tym Palle w Szkole Rodzenia: http://szkola.enklawa.net/j...

    40 milionów ludzi to wystarczająco dużo, żeby powstał rynek. Ale nie powstanie nigdy, jeżeli będzie w tak rozdrobnionej postaci, bez żadnego centralnego miejsca spotkań, rozmów, ogłoszeń, publikowania, nauki, inspiracji, ustalania wspólnych celów, organizowania imprez itd.

    To jest ten problem jaki tu widzę.

  • Krawiec
    Krawiec
    10 lat temu

    Sami rysownicy w Polsce narzekają na brak dobrych scenarzystów. Inna sprawa, że nie ma u nas praktycznie ludzi, którzy żyją tylko z komiksu, nawet tacy płodni twórcy jak Śledziu, więc ogólnie branża marna. Z drugiej strony pisanie scenariuszy nie jest aż tak absorbujące jak rysowanie kolejnych plansz i można to robić "dorywczo". Pewnie zaraz ktoś się obruszy, że znowu sprowadzam wszystko do kasiory, ale taka jest rzeczywistość - jak zaczniesz pisać scenariusz poświęcając na to 20 dni w miesiącu, dumając, sprawdzając informacje, robiąc burzę mózgów np. z rysownikiem itd. to efekt będzie profesjonalny. Jeśli masz pracę albo uczysz się, absorbują cię inne sprawy, masz nie wiele czasu na twórczość i efekt zawsze będzie gorszy. Tworząc komercyjnie kładziemy większy nacisk na jakość, są trochę inne zasady tworzenia, współpracujemy często z innymi a nie tworzymy sami, jest krytyka, deadline itd. U nas nie ma rynku komiksowego, może dlatego mamy całą masę niezależnych zinów komiksowych z krótkimi historyjkami, rysowanych "artystyczną kreską"... a nie wiele normalnych komiksów jakie powstawaly w Polsce kiedyś: Funky Koval, Yans, Żbik, Kajko i Kokosz. Nawet Papcio Chmiel rysował Tytusa niby nieporadnie, ale widać było wyrobioną rękę. W zasadzie teraz też jest też wielu świetnych rysowników, którzy potrafią robić rzeczy na światowym poziomie (Myszkowski, Kowalski, Tkaczyk, Śledziński), ale albo wydają coś za własną kasę i we własnym zakresie (a potem pewnie żałują), albo pojawiają się sporadycznie, gościnnie tu i tam... Nie ma rynku po prostu na polski komiks. Tu dochodzimy do sedna - polscy twórcy, jeśli chcą żyć z komiksu, muszą robić go na świat a nie na Polskę. W PRLu był świetny rynek na polski komiks, bo ludzie brali zwyczajnie to co było, a albumy z zagranicy były rarytasem dla wybranych. Dzisiaj trzeba walczyć o klienta, a wcale nie mamy dużo wybitnych rysowników, ze scenarzystami jest jeszcze słabiej, ale być może wykształcą się oni jeszcze np. z pisarzy SF, których chyba nie brakuje.

  • Marius
    Marius
    10 lat temu

    Też mam tą samą obserwację jeśli idzie o polski komiks;
    Zazwyczaj jest on bardzo artystyczny w swojej formie, ale i bardzo słaby jeśli idzie o fabułę.

  • Stefan
    Stefan
    10 lat temu

    Wow, teraz działa!
    Dzięki!
    Odzyskałem moją internetową tożsamość :D

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    W ustawieniach Disqus trzeba połączyć konta.

  • |Dorota|
    |Dorota|
    10 lat temu

    "Żeby ci się nie marnowały siły, to ja zalecam znaleźć sobie hobby, gdzie się możesz twórczo wyżyć."

    Tak jakbym się w architekturze nie wystarczajco wyżywała artystycznie...

    A co z tym logowaniem?

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    Disqus, zgodnie z narzekaniem publiczności, został połączony z logowaniem Enklawy. Więc jak ktoś jest zalogowany w Enklawie to nie musi już się oddzielnie logować żeby pisać komentarz.

    To plus.

    Minus jest taki, że można się trochę zdezorientować jak się już coś wcześniej pisało. Ale konto "enklawowe" w Disqus można sobie łatwo połączyć z poprzednim tak, że wszystko będzie spójne.

  • Stefan
    Stefan
    10 lat temu

    Mmmm, na innym komputerze film się odtwarza.

    Jak to zrobić żeby mieć swój stary Disqus i być jednocześnie zalogowanym?

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    No, architektura to faktycznie inna bajka. A w zasadzie brak bajki. Jak mówiłem, w większości twórczych rzeczy się przyda pisanie, ale nie we wszystkich.

    Żeby ci się nie marnowały siły, to ja zalecam znaleźć sobie hobby, gdzie się możesz twórczo wyżyć.

    Oczywiście, że historie można opowiedzieć czym innym niż słowami (o czym zresztą też mówiłem)! Ale niezależnie jak się ją opowie historia to historia, a w opowiadaniu historii rządzą te same prawa i zasady. I najlepiej się ich uczyć pisząc. O innych plusach pisaniny mówiłem w odcinku, a to przecież i tak nie wszystkie.

  • Stefan
    Stefan
    10 lat temu

    Serrio, coś się tu na Enklawie ostro pomieszało. A już najbardziej z tym Disqusem.
    Udało mi się obejrzeć ten odcinek, jednak dopiero po ściągnięci pliku na dysk.

  • Shogun89
    Shogun89
    10 lat temu

    Jak zwykle na probsie:).

    PS. Czo ten Disqus? Czy tu chodzi o enklawę bardziej. Bo coś tu nie tak z tymi komentami.

  • |Dorota|
    |Dorota|
    10 lat temu

    Nie wiem coś zrobił Martin, ale loguję się jako |Dorota| a wyświetla L... Jak mogę to zmienić? Teraz będzie wyświetlało jako |Dorota|, bo się wylogowałam ze strony i zalogowałam na Disquis.

    A jeśli chodzi o odcinek, to prawda jest, że dobrze jest umieć opowiadać, ale nie całkiem prawda, że to jest przydatne w każdym tworzeniu. Na swoim przykładzie mam dowód. Otóż do czasu pójścia na studia słowo było moim ulubionym narzędziem, pisałam godzinami, były w tym próby pisania opowiadań, wierszy, scenariuszy. A potem poszłam na tę nieszczęsna architekturę i się okazało, że na nic pisanie. Na architekturze się bowiem rysuje, rysuje i jeszcze raz rysuje, w tym zawiera się proces tworzenia, planowania, poprawiania i wykańczania projektów, pisanie zaś jest tylko dodatkiem, nie zawsze zreszta używanym. Skończyło się na tym, że przez 5 lat całkiem oduczyłam się pisać, a trochę nauczyłam rysować. Warto tu zauważyć, że historie można opowiedzieć inaczej niż słowami: obrazami czy muzyka na przykład.

  • Ktoś
    Ktoś

    Sponsorujcie ludzie bo warto... tak uważam bo wysłuchałem, obejrzałęm i uważam że warto, tyle :)

  • Stefan
    Stefan
    10 lat temu

    Zostałem sponsorem. Kurcze, teraz mnie przerobiło na Bezimiennego. Ja nie wiem. Co tu się w ogóle dzieję. Jutro spróbuje z innego komputera.

  • Martin Lechowicz
    Martin Lechowicz
    10 lat temu

    Zostać sponsorem. Zostałeś sponsorem?

  • Stefan
    Stefan
    10 lat temu

    Jak to zrobić żeby obejrzeć Szkołę Rodzenia? Po zalogowaniu, jak klikam na coś innego niż Sz.R.i to ptaszek ćwierka, że jestem fajny, ale jak na najnowszy odcinek Szkoły Rodzenia to wtedy ćwierka żeby się zalogować.

, żeby skomentować.